7/10 to rozsądna ocena wg mnie dla tego filmu.
Ale z kolei na IMDb jest już...
http://www.imdb.com/title/tt0117705/
Najwyżej oceniony film na filmwebie na 8.8 , a Ty chciałbyś żeby taki gniot miał MINIMUM 9.0?!
Bez żartów! Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale to już przesada!
Ale dobrze powiedziała MegaSzczota, społeczność filmwebu tworzą nie tylko dzieci, dlatego na całe szczęście takie "dzieła" jak "Kosmiczny mecz" nie mają średniej 9.0...
Swoją drogą ciekawe ile Ty masz lat? Więcej niż 15 ?
ehhh, nie rozkminiłaś, że to był dowcip, w którym przedstawiłem swoją ogromną sympatię do tego filmu, a poniekąd do tamtych czasów, dzieciństwa w którym wszystko było prostsze i miało lepszy kształt. A Jednocześnie kpina z ludzi, którzy zaniżają oceny filmom tego typu i uważają się za wielkich znawców kina. Do tego mam absolutną świadomość, że nawet najlepszy film na filmwebie nie ma średniej 9,0. Trzeba czytać między wierszami :D
PS.
chyba jesteś blondynką, co nie ? :)
Nie skarbie, wręcz przeciwnie...
I wiesz co chyba Ci się nie udało przedstawić tego co chciałeś, a z Twojej wypowiedzi nie da się za wiele wywnioskować.
Nie wiem kim jesteś,więc wzięłam Cię za jakiegoś dzieciaka...
Uważam, że nie jest to powód żeby mnie obrażać.
(Oczywiście nie mam nic przeciwko blondynkom, nie kieruję się stereotypami, ale wiadomo, że pisząc "chyba jesteś blondynką" masz na myśli "jesteś głupia")
mówiąc prościej to była prowokacja, ale taka pozytywna jak np. muzyka reggae ;)
Żal mi takich jak ludzi jak Ty, bo nie potrafią się cieszyć z samego oglądania filmów, ani docenić dobrego kina jak w tym przypadku.
"Kosmiczny mecz" dobrym kinem!? HAHAHAHAHAHAHA!!! Obejrzyj w takim razie "Ojca chrzestnego", "Brudnego Harry'ego", "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" - to jest dobre kino, a nie ten kawałek mułu z wodorostami, który jest tylko marną reklamą oraz obrazą dla wspaniałej ekipy Looney Tunes.
Ehh, no i właśnie o to mi chodzi. Oglądałem wszystkie wymienione przez Cb filmy nie raz i nie mogę się z Tobą nie zgodzić, ale to nie znaczy, że każdy słabszy film (od tych wielkich) mam uznawać za totalną klapę. Takich filmów po prostu nie wolno stawiać w jednym szeregu, bo jest to całkowicie bezsensowne ;)
Rodzaj humoru jest tu zupełnie inny niż w Zwariowanych Melodiach. Postacie ze Zwariowanych Melodii są cwane, zabawne, wyjątkowe.
W "Kosmicznym Meczu" są głośne, natarczywe, opryskliwe i irytujące, ale nie śmieszne. Scena, w której królik Bugs opowiada Jordanowi, co się stanie, jeśli nie wygrają meczu z kosmitami, jest okropna. Dodali postać króliczki Loli, która nie jest zbzikowana ani zabawna, tylko jest... seksowna. Co to ma wspólnego ze Zwariowanymi Melodiami? I: Babcia jako cheerleaderka? WTF? Co to ma w ogóle być? Michael Jordan też nie jest śmieszny - jest mdły, nudny i właściwie nie przedstawia gry aktorskiej, wszak nie jest aktorem, tylko koszykarzem. Zawodnicy NBA, którym kosmici zabrali talenty, mówią tonem tak obojętnym i pozbawionym emocji, że to w ogóle nie brzmi wiarygodnie. W dodatku zanim dojdzie do decydującego meczu, musimy oglądać mnóstwo scen, w których Michael Jordan spędza czas z rodziną.
Scenariusz jest banalny i głupi, a sam mecz zajmuje niewielką część filmu.
Ten film to reklama Nike'ów, Hanes'ów, Wheates i Gatorade, a do tego McDonald'sa (konkretnie Big Macka).
I jeszcze rozmowa koszykarza z psychologiem/psychiatrą, który pyta go, czy "poza koszykówką są jeszcze inne dziedziny, w których... powiedzmy.. pan się... nie sprawdza?" - Na co koszykarz usiadł na kozetce, spojrzał na dr Freuda i powiedział z wyrzutem: "Skąd!" - "Tylko pytam" - broni się doktorek. Co ewidentnie oznacza, że chodziło mu o kwestię impotencji lub potencji. Tylko że "Kosmiczny mecz" to niby film dla dzieci, więc nie powinno być w nim takiej aluzji.
A najdziwniejsze jest to, że z tego filmu zrzynał scenarzysta "Słonecznej włóczni" - druga połowa ostatniego odcinka tego serialu to kopia finałowej sceny "Kosmicznego meczu". Tzn.: jest mecz koszykówki, "nasi" przegrywają jednym punktem, zostało 10 sekund do końca meczu, i w ostatniej sekundzie główny bohater wrzuca piłkę do kosza i wygrywa.
W zasadzie się zgadzam, ja jednak mam taki sentyment do tego filmu, że nie potrafię dać mu niższej noty.
Wracając jednak do Twojej wypowiedzi, to że są tam aluzje, które nie są kierowane do dzieci mnie nie dziś to film familijny i nie od dziś takie smaczki są przemycane do scenariusza. Coś dla dzieci i coś dla dorosłych, tak by nikt się nazbyt nie nudził.
A cena z przegrywaniem 1 punktem, rzutem w ostatniej chwili i zwycięstwem drużyny głównego bohatera to praktycznie każdy amerykański film familijny traktujący o sporcie. Nie oni pierwsi to zjechali.
Na dodatek ujęcia w tym filmie są najgorsze z możliwych. Co chwila zbliżenia na twarze postaci, i to zbliżenia ekstremalne. Jakby postacie chciały opluć kamerę lub chciały żeby kamera uderzyła ich w twarz.
Nie chodzi o grafikę, tylko o realizację, jak również o charakter postaci i o sceny, a także o to, że ten film jest jedną wielką reklamą marek sportowych. Mamy tu mnóstwo scen, jak Michael Jordan spędza czas z rodziną, które są tylko zapychaczami.
Królik Bugs jest tu głośny, pretensjonalny i natarczywy, podobnie pozostałe Looney Tunes. W kreskówkach taki nie był.
Zawodnicy NBA w ogóle się nie przejęli tym, że ukradziono im talenty. Opowiadali o tym zupełnie bezbarwnymi głosami.
Przecież grafika w tym filmie jest DOSKONAŁA , i ten film to klasyk .
Jeżeli należysz do młodego pokolenia ,to i tak nie zrozumiesz . A jak wywodzisz sie z lat 90 jak ja ,to zrozumiesz fenomen tego filmu .
Wywodzę się z lat 90., i pamiętam gdy ten film był nowością. Jako dzieciak nawet lubiłem ten film. Tylko że większym klasykiem jest już "Kto wrobił królika Rogera?", a także filmy Disneya z lat 50. i 60. łączące grę żywych aktorów z animacją. I te filmy były naprawdę dobre.
Totalnie nie rozumiem Twojego punktu widzenia ;) dla mnie Kosmiczny Mecz to najlepsza "aktorska animacja" jaka wyszła do tej pory. Pamiętam jak w latach 90. byłem na tym filmie w kinie, jeszcze w podstawówce i wtedy to był hit hitów. Gdyby w tamtym czasie był dostęp do Internetu taki jak teraz i funkcjonował filmweb, ten film by miał ocenę 8-9 i głosów jakieś 5x więcej :) ale szanuję zdanie innych, chociaż dać 3 takiemu klasykowi to trochę wstyd, pozdrawiam