Dokładnie w czym?Uzasadnij w jakiś sposób swoje podejście że obleci. ja osobiście spodziewałem się strasznego badziewia bo wiadomo że sequel trudniej zrobić na podobnym poziomie jak pierwszą część, ale w tym przypadku uważam że obie produkcje są porównywalne i szczerze dwójka podobała mi się tak samo jak jedynka.Sądzę że nie tylko mnie.
W pierwszej części o coś chodziło, była konkretna sytuacja z Frankiem, natomiast w drugiej części brakowało konkretów, po prostu Tony wyszedł z więzienia i się kręcił po mieście szukając zajęcia.
W dwójce chodziło o to samo co w jedynce, kryminalne sprawki ,chęć zarobienia szmalu, więc argument w stylu :była konkretna sprawa z Frankiem to żaden argument, równie dobrze mogę napisać że w dwójce masz konkretną sprawę z Tonym.
Jedynka rządzi. Brakowało mi jak cholera Milo i Radovana, ale trzeba było się z tym pogodzić, bo to historia Tonny'ego i jego zmagań z otaczającym środowiskiem. Teoretycznie dwójka powinna o niebo przebijać jedynkę. To, czego brakowało w jedynce to trochę głębszego studium postaci, mimo, że Kim Bodnia robił tak zajebistą robotę, że bez tego się obeszło. Tutaj można powiedzieć, że siedzimy w psychice Tonny'ego i możemy odczuć to co on czuje. Muszę przyznać, że naprawdę poczułem pustkę kiedy jego ojciec na ślubie zaczął go szykanować i na dodatek faworyzować Oen'a.
Realizm oczywiście nie szedł z poziomu - trochę to zabrzmi dziwnie, ale nawet pikanie drogowskazu wydawało się tak znajome jakby historia naprawdę działa się tuż za moim oknem. Brakowało mi trochę więcej przemocy, którą się udławiłem w sensie pozytywnym podczas oglądania jedynki. No i jeszcze odczuwałem brak konkluzji, co jest logiczne ponieważ czeka jeszcze na mnie część trzecia, ale mimo wszystko nie czułem jakby to było zakończenie pełnometrażowego filmu.
Dla mnie każda część rządzi i każda nas swój sposób to mistrzostwo.Jeżeli dławiłeś się ilością przemocy w jedynce to trójka cię zniszczy.Jeżeli brakowało ci Milo i Radovana to trójka ci to wynagrodzi ..................................z nawiązką.