Pokazuje okrucieństwo współczesnego świata, współczesnych potrzeb i zeszmaconej płci męskiej już u swoich podstaw.
Film daje dużo do myślenia. Naprawdę. Osobiście jestem człowiekiem bardziej refleksyjnym, facetem o pięknej duszy i niekonfliktowym typie usposobienia (głównie dlatego, bo nie chcę narażać siebie na granie pierwszych skrzypiec), rzekłbym wręcz, że niedopasowanym do dzisiejszych czasów, stąd drażni mnie ten kult na posiadanie wszystkiego co najlepsze, byle by szybko, byle jak. Dominująca ekstrawersja, zero miejsca na słabości - najgorsze wady współczesnego świata. U mężczyzn w ogóle. Strasznie mnie to dobija, a film tylko bardziej mnie tym przygnębił.
A gdzie miłość? Gdzie rozmowa? Gdzie pomoc? Współczucie? Szacunek? Jestem zdołowany tym co się dziś dzieje. Nic, tylko seks, samochody i kasa. Czy naprawdę ludzie są aż tak pozbawieni wyższych wartości? Czy naprawdę każdy mężczyzna musi na osiedlu mówić o tym ile to ''zaliczył'' (co za prostackie słowo) kobiet, albo, czy każda kobieta musi teraz bluźnić? Co to się dzieje...