Być może to ja jestem płytki i przyziemny, ale to "dzieło", które ludzie nazywają filmem, a które w rzeczywistości winno określać się zbiorem nowel, nie zrobiło na mnie wrażenia. Muzyka owszem, stonowana i odpowiednio dobrana, Paryż - piękne miasto, co sprawia że scenografia jest również na poziomie, obsada gwiazdorska, reżyserka nie z tej planety i... co z tego? Moim zdaniem zdecydowanie przerost formy nad treścią. Rozwinięcie większości z tych nowel jako oddzielnej, pełnometrażowej produkcji mogłoby być faktycznie ciekawym zabiegiem, zamiast tego mamy splot bardzo luźno powiązanych ze sobą wątków, które jako całokształt są po prostu... nudne i beznamiętne. Być może jest to swoisty eksperyment reżyserski, lecz moim zdaniem kompletnie nie udany właśnie ze względu na mnogość koncepcji oraz jakby oderwane z całości, niedokończone wątki.