Och, prawdę mówiąc nic nie zrozumiałam z tego filmu. Historyjki się zaczynały i za chwile kończyły a ja tak naprawdę żadnej do końca nie pojęłam. Nie mam raczej problemów z rozumieniem filmów ,ale ten był hmm wyjątkowo specyficzny i powiem szczerze ,że nie zrozumiałam jego przesłania. Bylby ktos miły wytłumaczyć mi chociaż w skrócie , która historia o czym mówiła i dlaczego mimo ,że połowy nie zrozumiałam jestem po tym filmie zdołowana?
ja mam ten sam problem, obejrzałam ten film i nic z niego nie rozumiem jak pojawiły się napisy końcowe to siedziałam wpatrzona w telewizor i nie mogłam uwierzyć że się skończył, bo według mnie on się nawet nie zaczął ;D dziwny film, pierwszy raz taki oglądałam, przeważnie filmy mają początek rozwinięcie i szczęśliwe bądź nieszczęśliwe zakończenie, a tu kilka historii za nic ze sobą nie powiązanych (jedyne co je łączy to miasto w którym się wydarzyły.)
Bo właśnie o to w tym filmie chodzi. Ma on przedstawić kilka historii miłosnych dziejących się w jednym mieście. Cały urok tkwi w tym, że historyjki te trwają kilka minut i nie są do końca wyjaśnione. Widz tylko może się domyślać, co dalej działo się z bohaterami każdej z nich, wszystko zależy od jego wyobraźni. Film polegajacy na tej samej zasadzie to "Zakochany Paryż", który równie gorąco polecam.
Taka amerykańska wersja "Zakochanego Paryża", chyba stąd francuska turystka i rola Natalie Portman. Lubię tego typu filmy, jeszcze na przykład "Kocham Kino". Francuska wersja jednak zdecydowanie lepsza.
"Zakochany Paryż" jednak do mnie bardziej przemowił, niż ten film. Uważam, że historie w "Zakochanym Paryżu" są znacznie głębsze i więcej ze sobą niosą...
Jeszcze chciałbym zauważyć piękne ujęcia Nowego Jorku z różnej ze stron. Brakowało mi tego w Paryżu.
Nowy Jork słynie z odmienności i różnorodności, stąd różnorodność charakterów i wydarzeń. Kluczowe wydaje mi się zdanie śpiewaczki z hotelu, która mówi, że uwielbia to miasto bo każdy kto w nim mieszka skądś do niego przyjechał. Uważam, że film jest oryginalny i genialny. Tak wielu ludzi, tak wiele historii, a NY to stolica wielobarwności i przede wszystkim wielokulturowości, więc wszystko się zgadza. NY to także miasto tolerancji, więc tam wszystko jest możliwe. Pomyślano w zamyśle filmu o wszystkich, nawet o ludziach starszych. Dla mnie ten film jest wygrany. Ja jestem na tak!